środa, 10 czerwca 2015

Czerwiec 2015 / Nashville

Kilkadziesiąt fotografii wysypało się z pożółkłej koperty wprost na drewniany parkiet. Westchnęłam cicho pod nosem i przyklękłam, aby je pozbierać. Nienawidziłam przeprowadzek, a było ich w moim życiu sporo. Talerze zachowują się wtedy jak latające spodki i wylatują mi z rąk, zamek w drzwiach robi mi na złość i się zacina, spłuczka w toalecie postanawia się zbuntować i przestaje działać. Czasem mam wrażenie, że siła wyższa próbuje mnie zatrzymać w jednym miejscu. Dobre duchy zamieszkujące zakamarki domu jednoczą siły i chcą uchronić mnie przed kolejnym wpakowaniem się w kłopoty. Niestety ukręciłam na siebie bat jeszcze w czasach szkoły średniej, do dziś dostaję nim mocno po tyłku. A wszystko to za sprawą jednej osoby. W połączeniu z młodzieńczą głupotą dało to fatalny rezultat.
Kolejny raz przed nim uciekam. Chryste, nie jestem w stanie zliczyć, ile już razy znikałam z jego życia, by po dłuższym bądź krótszym okresie rozłąki znów znaleźć się w jego silnych ramionach. Doskonale pamiętam czasy, kiedy to moje ramiona były tymi silniejszymi, które tuliły jego wyniszczone ciało, kiedy wpółżywy docierał pod moje drzwi. Wielokrotnie próbowałam odciąć się od wspomnień, zasunąć żelazną kurtynę, zapomnieć o tych dobrych jak i złych spędzonych razem i oddzielnie chwilach. Nie potrafię. Nie da się.
Podniosłam zdjęcie, które upadło najbliżej moich kolan. Roześmiany chłopak z butelką piwa w dłoni wyciąga z moich ust papierosa, którym się ze mną podzielił. Mój pierwszy papieros w życiu, wypalony we dwoje. Odwróciłam fotografię. Sierpień 1982 / Los Angeles. Ponownie spojrzałam na tę radosną twarz. Niewiele się zmienił. Nieco dłuższe, trochę przerzedzone, ale wciąż rude włosy otulają jego twarz, na której czas namalował liczne zmarszczki. I ten zarost. Kiedy wczoraj wpadłam do jego studio, w którym pracuje nad nowym albumem, aby pożegnać się krótko, bez zbędnych słów, znów musiałam go za niego zganić i zażartować, że zostawię mu swój depilator. Uśmiechnął się. Dokładnie tak, jak na tym zdjęciu. I powiedział, że jeszcze się spotkamy, bo życie niezmiennie od lat pcha nas ku sobie.

20 komentarzy:

  1. Więc wpadam, chociaż niczego nie obiecywałam. Ale zaciekawiło mnie to, co napisałaś u nas pod Zapowiedzią. Wagary... Niestety dobrze trafiłaś ;D Ale jak mam siedzieć 3h z tą kobietą to mnie mdli. Zresztą dobrze było się wyspać. Miałam już 3 egz. 2 zaliczone, a co z wczorajszym - nie wiem. Nie chcę poprawiać. Historia literatury jest okropna :c Jak na razie mój okres studiów jest naprawdę dobrym, chociaż liceum było, że tak to nazwę epicentrum dobrej zabawy. Ale tutaj przynajmniej też się nie nudzę towarzysko. Z aska nas wyczaiłaś? No, proszę. A mogę wiedzieć z którego? Pewnie z Parlay, która tam chowa się pod kryptonimem Dufflay. A ja w takim razie musiałam sprawdzić, co tam nabazgrałaś.

    Kurdę. Jak ja ci dziękuję, że to nie kolejne opowiadanie o Gunsach, Skidach czy innych xD Miało się swój okres, ale to już mnie cholernie nudzi. Db sobie ogarnąć na wejściu Dave'a :) I proszę. 2015. Ładnie. I Nashville! Uwielbiam to miasto! Chyba z Detroit i Seattle tworzą dla mnie idealną trójce amerykańskich miast, które muszę kiedyś odwiedzić. Wstęp zapowiada się nadzwyczaj interesująco. Wgl jak to dobrze przeczytać, cos co jest napisane bez błędów. I ładnie wyjustowane, akapity, wcięcia *-* Dziękuję! A. Zapomniałam dodać, że masz naprawdę ładny szablon. Bez zbędnych pierdół :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś studiowała filologię polską?
      Tak, ktoś polubił odpowiedź Parlay i wyświetliła mi się ona w aktualnościach. Weszłam na bloga, przeczytałam i stwierdziłam, że jak inni zaczynają, to ja też zacznę. Miałam z tym czekać do lipca, ale pewnie w lipcu odłożyłabym to na sierpień i tak w kółko.

      Trzy lata nieobecności w blogosferze, a zmian tak niewiele. Sama trafiam wciąż na opowiadania, w których pierwsze skrzypce grają takie zespoły jak Guns N' Roses. Też od nich zaczynałam. Potem otarłam się o Bon Jovi, ale trwało to zbyt krótko. Teraz nadszedł czas, by oderwać się od wszelkich schematów. Choć... wydaje mi się, że wszystko już kiedyś tu było. Mimo że zespół się zmienia na Metallikę i Megadeth.

      Mam kolegę, który ma znajomych w Seattle, zaprosili go do siebie, a on nie chce tam pojechać, bo twierdzi, że to nudne miasto. Mam ochotę urwać mu łeb. Gdybym miała kasę, to bym się z nim zabrała.

      Mam mieszane uczucia, co do szablonu. Taki szary, bury, smutny. Pewnie zmienię go w najbliższym czasie, ale póki co nie chce mi się otwierać photoshopa.

      Dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
    2. Nie xD Filologia włoska pozdrawia. A to wszystko po to, żeby dostać się na Uniwersytet Nauk Gastronomicznych we Włoszech ;D To ładnie, że zaczęłaś pisać.

      Co?! Seattle jest świetne! Już nie mówię o muzyce samej w sobie, a klimacie. Nie, dobrze, że nie mam takiego znajomego, bo bym go chyba rozszarpała na strzępy.

      Pracuj, ale jestem pewna, że każdy szablon będzie świetny :)

      Usuń
    3. Lubisz ciepłe kraje, co? :)

      On chyba woli Wschodnie Wybrzeże, był w Nowym Jorku w czasie ataku na WTC w 2001. Ostatnio byliśmy w pubie i o tym opowiadał. Strasznie się tego słucha.

      Teraz ciągle dostaję fotki na snapie od koleżanki z roku, która wyjechała do High Falls (NY), do pracy na Campie Huntington. Za parę tygodni będzie znów zwiedzać sobie całe Stany. Tak jej tego zazdroszczę. Niestety mam zbyt wielką barierę językową, żeby porwać się na taki wyjazd.

      Na tablecie mieszają mi się kolory i nie wygląda to dobrze. Na laptopie jest wszystko w porządku. Nie wiem, jak u Ciebie wyświetla się ten szablon.

      Usuń
  2. Czy zaskoczę Cię tutaj swoją obecnością? Haha, nie wiem. Ale kiedy dotarło do mnie, że masz jakąś listę polecanych, to przecież ona musi też gdzieś być. A takie listy są przeważnie na blogach...
    Przypomniało mi się Twoje stare opowiadanie. Och, nie jestem nawet pewna imienia głównej bohaterki, ale wszystko pamiętam. A zwłaszcza to fioletowe mieszkanie, które dzień w dzień oglądałam, było niesamowite, haha.
    Ale dobra, bo ja nie o tym chciałam.
    Przyszłam, bo potrzebuję nowych, dobrych rzeczy. Do czytania. Blogosfera umarła albo raczej się zmieniła i ja narzekać nie mogę. Chyba w końcu nie mam na co.

    Jak zawsze pochwalę ten cudowny szablon.
    I najwyraźniej trafiłam na drugie opowiadanie z Dave'm, które dołączy do mojej czytelniczej listy. Zabawne, bo nie lubię ani Megadeth, ani Metalliki. Ale uwielbiam jakoś... o nich czytać, jak na ironię. Są intrygujący.
    Mhm, nie wiem, co tu mogę powiedzieć, to dopiero początek. Ale data... nieczęsto zaczyna się aż tak późno! A może i szkoda. Nie wiem w ogóle, na co powinnam liczyć, czego oczekiwać. Jestem ciekawa, bardzo. Chyba zawsze wtedy Ci to pisałam. I teraz najwyraźniej też będę.
    Nie wiem, co się wydarzyło między Nią a Dave'm. Ale mam taką nadzieję, że się dowiem. Zaskoczysz mnie. Jak kiedyś. I cudownie.

    Nie umiem coś się bawić z tymi początkami, ugh. Czekam na następny.
    Cieszę się, że znów piszesz, haha.
    Czekam! ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że tęsknię za tamtym odpowiadaniem, ale pomysł na nowe podoba mi się bardziej. Postaram się, aby nie było to typowe opowiadanie. Nie będzie podobne do tych, które wcześniej pisałam.
      Też podobało mi się to filetowe mieszkanie. Tym razem nie wstawię na bloga nawet zdjęć bohaterów. Wszyscy muszą włączyć swoją wyobraźnię. Nie ma tak łatwo.
      Dziękuję. Ona wciąż nie ma imienia...

      Usuń
  3. Mój Boże, nareszcie jestem!
    Zaczyna się ciekawie. Co prawda bohaterów nie znam, ale to fajnie bo będę ich odkrywać w trakcie czytania. Przeprowadzka to rzecz ciężka, sama tego doświadczam. Dobre porównanie z talerzami, podobało mi się.
    Mój ulubiony klimat: lata 80/90 poprzedniego wieku, Los Angeles, alkohol te sprawy. Nie wiem czy dobrze trafię, ale ruda czupryna to chyba a Dave Mustaine? Nie czytałam zbyt dużo opowiadań o Megadeth, ale to może mieć świetną przyszłość.
    Wygląd bloga zachęca jeszcze bardziej do czytania. Szablon jest twojego autorstwa? Jeśli tak to masz talent ;)
    Może trochę krótko, ale wyczerpująco. Kolejny rozdział może być ciekawy. Czekam na niego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to Dave. Bingo! Zatem zapewniam Cię, że również w Twoim klimacie będzie utrzymane to opowiadanie, a przynajmniej jakaś jego część.
      Tak, sama zrobiłam ten szablon. Pewnie po obronie zrobię nowy, bo nie jestem przekonana do tych smutnych szarości.
      Dziękuję.

      Usuń
    2. Owszem, moje klimaty ;) Jak na razie jest bardzo fajnie i raczej tak będzie. W innym komentarzu przeczytałam że już kiedyś pisałaś. Jesteś już pewnie wprawiona w to, sądzę że będzie zajebiście.
      Powodzenia z obroną :)

      Usuń
    3. Tamto opowiadanie pisałam 3 lata temu. Moja przerwa w pisaniu trwała tyle, co moje studia licencjackie. Nie to, że nie miałam czasu. Po prostu mi się nie chciało. Mam nadzieję, że teraz będzie mi się chciało, nie chcę, żeby to był kolejny słomiany zapał.
      Nie dziękuję ;)

      Usuń
    4. Nie zapeszyć, no tak ;) Jeśli robisz to co kochasz to rób to! Jeśli ma być to coś na siłę to nie ma co się zmuszać. To co już to robisz jest niezłe. Oby tak dalej :D

      Usuń
    5. Pisanie nie jest tym, co kocham, ale brakowało mi tego przez ten długi czas.
      Chciałabym, aby to powiadanie było pierwszym, które zakończę.

      Usuń
    6. Więc życzę powodzenia i trzymam kciuki.

      Usuń
    7. Przyda się.
      Widzę, że u Ciebie pojawiły się nowości, nadrobię je niebawem.

      Usuń
    8. Będzie mi bardzo miło :)

      Usuń
    9. Urwę Ci głowę. I wiesz za co.

      Usuń
    10. Dobra, konie tego. Teraz na fladze METALLICY napiszę tą regułkę aby zapamiętać.
      ...
      Dobra, fiszki rozwieszone w najbardziej widocznych dla mnie miejscach: komputer, nad łóżkiem, drzwi od łazienki i szafa. Jak teraz się kopsnę masz pełne prawo do ukręcenia mi łba.

      Usuń
    11. Będę pamiętała i Cię pilnowała. Od dziś METALLIKI.

      Usuń
  4. I ja jestem. W końcu.
    Przychodzę tu już od czasu dodania tego wstępu (bo mogę tak to nazwać, prawda?), jednak wciąż mówię sobie - ach, w wakacje, teraz pora na wyciąganie się z ocenami. No i proszę, oto jestem, wyciągnęłam się i przybyłam, jednak nie korzystając z rady taty (,,to Ty choć schlana już od piątku, córcia. Ty nic już nie rób"), przyszłam tu trzeźwa pod każdym względem.
    Sama nie wiem, co mogę powiedzieć o wdtępie, bo jedyne co wiem to:
    Dave.
    Koniec mojej wiedzy. I wiesz co? Podoba mi się takie rozpoczęcie od takiego czasu, bo mamy w końcu 2015 i tu też on jest. Dobra, jednak coś ze mną nie tak, bo zdania wychodzą bezsensu, ale spokojnie - ćwiczę to!
    Hadas, ja tu już jestem i nie pójdę sobie tak chamsko jak Rocky przed chwilą ode mnie. XD kręci się po domu i nie wiem czego w końcu chce. No cóż... Ja jestem tu, z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym swoich rodziców słyszała! Identycznie. Tylko, że ja zamiast uczyć się do obrony, piszę kolejne rozdziały.
      To opowiadanie będzie pisane zupełnie inaczej, niż opowiadania, z którymi można spotkać się w blogosferze. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale spróbuję. Chciałabym odejść od tradycyjnej formy.
      Zatem... Witaj.

      Usuń